Karabin Scout cal .45 (D.Pedersoli) - subiektywnie.
: 24 lut 2017, 21:44
Po wielu przewiniętych stronach internetowych, przeczytanych artykułach, wymienionych uwagach na forach, zaczerpniętych opiniach, wybrałem karabin do rozpoczęcia przygody CP: Scout .45 wyprodukowany przez włoską firmę Davide Pedersoli.
Lufa o skręcie gwintu 1/48 pozwala strzelać zarówno z kul we flejtuchu jak i krótkich pocisków maxiball.
Karabin niezbyt ciężki ~3kg
Dlaczego Pedersoli a nie początkowy pomysł - tania Ardesa Kantucky .45 z gwintem 1/66 ? Jakość....ale po kolei
TROCHĘ DANYCH PRODUCENTA:
Kaliber: .45
Skok gwintu (mm): 1200 - 1:48
Ilość bruzd w gwincie: 8
Długość lufy (mm): 720
Waga (kg): 2,7
Zalecana kula: .445
Zalecany flejtuch (mm):0,25
Minimalna naważka prochu (grain/g): 28/1,81
Maksymalna naważka prochu (grain/g): 80/5,18
Zalecana Kulolejka: USA 307-445
1. Rozpakowanie: karabin zapakowany w pudełko z kartonu, zawinięty firmową taśmą klejącą.
2. Z boku pudełka - oznaczenie tego co znajduje się w środku
3. W pudełku umieszczony w wytłoczkach i z zabezpieczeniem końcówki lufy przez "klocek" ze styropianu, opatulony w foliowym worku, zapaćkany bliżej nie określonym smarowidłem konserwującym spoczywa sobie Scout. Oczywiście instrukcja też jest. Brak oczywiście naszego języka ojczystego, sama instrukcja bardzo ogólna i uniwersalna - czyli taka do wszystkiego
4. Po wyjęciu i przetarciu z "płynu" konserwującego - pierwszy zainteresowany - mój kot, Behemot, bardziej zainteresowany chyba pudełkiem niż karabinem
5. Stopka. Spasowanie z drewnem - trochę na sztukę, niezbyt dokładnie. Krawędzie stopki wykonanej z brązu - ciut nie doszlifowane, po przymiarce do karabinu w samej koszulce, na ramieniu pozostały mi dwie piękne rysy - trzeba będzie przeszlifować okucia.
6. Dolna część okucia stopki - naprawdę ostra - do poprawienia.
7. Kurek i mechanizm spustowy. Kominek i osłona kominka. Sam mechanizm działa płynnie, w instrukcji zawarte są informacje dotyczące regulacji mechanizmu spustowego - poza bezpieczeństwem, jedyna cenna dla mnie informacja jaką można znaleźć w instrukcji. Zastrzeżenia można mieć do samego wykończenia osłony kominka. Po jego odkręceniu widać w środku osłony ostre, mosiężne brzegi otworu na kominek, wywinięte do góry. W sumie jak się wierci, to można by było wygładzić powierzchnię...
8. Osłona kominka wykonana z blaszki, wytłoczenie, przewiercone, lekko wygładzone - brakuje dokładności i polerki. Na zewnątrz trochę lepiej, środek - tak sobie - wykonano na sztukę. Kurek - oksyda ogniowa, trochę wygląda mi to na odlew.
9.Osada, tu mam najwięcej uwag - na zdjęciu jest widoczna niedoróbka, nie wygładzone, niedomalowane i chyba ktoś w fabryce paluchami mokre dotykał.
10. Szczerbinka - montaż na jaskółczy ogon , blokowana od góry śrubką. Tutaj została odwrócona tył na przód. Celowy zabieg, dla mnie zbyt blisko oka, dlatego szczerbinka została odwrócona - teraz moje oko się nie męczy, widzę wyraźnie. Regulacja wysokości - przy pomocy klina z ząbkami. proste i skuteczne.
11. Osada i zamocowanie lufy w łożu. Mocowanie na piny. Pierwszy z prawej - to pin który "trzyma" lufę w łożu. Pozostałe dwa - mocują mosiężną tulejkę na pobojczyk do łoża. Żeby "odpiać" lufę od łoża, nie trzeba ich wybijać. Widoczne są skaleczenia po wbijaniu pinów na osadzie.
12. Dwa piny - przednie - trzymają tulejkę na pobojczyk. Aby oddzielić lufę od łoża, nie trzeba ich wybijać.
13. Ostatni pin. Utrzymuje mosiężny element scalający osadę z lufą. Pin wybijamy przy rozkładaniu karabinu. Na zdjęciu jest widoczny chyba największy feler wykończenia osady. Brak spasowania osady z mosiężnym zakończeniem.
Mucha - mocowanie na jaskółczy ogon. Wysoka, niezbyt gruba - bardzo dobrze zgrywa się ze szczeliną w szczerbince. Czasami proste rozwiązania dają najlepsze efekty
14. Druga strona medalu, czyli jak nie należy pasować mosiężnych elementów z drewnem osady.
15. Piny z drugiej strony. Mosiężny element, to oczywiście - odlew.
16. Piny i tulejka pobojczyka z drugiej strony
17. Zdjęcia 17, 18, 19 - ukazują trzy pozycje kurka. Kurek na kominku.
18. Pozycja bezpieczna kurka - z tej pozycji nie można zrzucić kurka, ani go zwolnić.
19. Kurek odwiedziony - w pozycji do oddania strzału. Na powyższych zdjęciach doskonale widać także brandkę i śrubę brandki. Śruba jest bardzo delikatna, bardzo trzeba uważać, nawet z dobrym, dopasowanym śrubokrętem, aby jej nie porysować przy odkręcaniu. Fabryka włożyła trochę siły w jej wkręcenie....
20. Spust i dwa języczki... spustowe To moje pierwsze doświadczenie ze spustem z przyspiesznikiem. Tu przydaje się instrukcja, w której poza schematem umieszczono opis regulacji - czyli manual co i do czego. Język przyspiesznika i język spustowy są szorstkie, wyglądają na wręcz filigranowe. Sam przyspiesznik wymaga trochę siły w palcu, natomiast spust - dla mnie rewelacja. Przyzwyczajony przez lata do pierwszej i drugiej drogi spustu - tutaj traktuję język przyspiesznika jako pierwszą drogę , natomiast sam język spustowy - jako drugą drogę. Na języku spustowym wyczuwamy lekki opór, jego przełamanie powoduje zwolnienie kurka - i wystrzał. Brak jest jakiegokolwiek luzu ( pierwszej drogi). Trzeba się do tego przyzwyczaić i uważać. Po napięciu przyspiesznika - nie trzymamy palca na języku spustowym, palec kładziemy bezpośrednio przed oddaniem strzału.
21. Pobojczyk - czyli patyczek z dwiema mosiężnymi końcówkami pociągnięty bejcą. Warto zaolejować troszkę.
22. Koniec lufy i korona. Widoczne ślady po cięciu. Lufa z metra cięta, wypadało by wyszlifować.
23. Na zdjęciu widać dokładnie ślady po cięciu lufy. Korona jest fabryczna.
24. Ostatni rzut oka na koniec lufy - pobojczyk wyciągnięty.
25. Pobojczyk jest kilka centymetrów dłuższy niż sama lufa.
26. Zakończenie pobojczyka z gwintem (5) - można wkręcić np. końcówkę pobojczyka typu JAG.
27. Chwyt pobojczyka.
Pora odpowiedzieć na pytanie dlaczego Pedersoli i dlaczego Scout .45. Miała być jakość, nie jest to topowy karabinek firmy, lecz mimo to trochę zawiodłem się wykończeniem. Nie będę gdybał, czy gdybym kupował za granicą ten sam karabin - sprzęt byłby lepiej wykonany. Z drugiej strony - jest to mój pierwszy karabin CP. Ma strzelać i służyć do nauki. Jest uniwersalny. Nauczę się strzelać kula-flejtuch i lekki pocisk. Napisałem strzelać, bo najpierw w CP trzeba nauczyć się obsługi i strzelania, a trafianie to już inna historia
Karabin zakupiłem w Saguaro, polecono mi kule .440 i flejtuch do tego 0,42 - łatwiejsze ładowanie. Trochę żałuję, że nie doczytałem i nie dopytałem, producent zaleca kule .445 i flejtuch 0,25 - i teraz już wiem że tak powinno być. Kule i flejtuchy nie zmarnują się, posłużą do nauki ładowania, strzelania - czyli zapoznania się z bronią. Trafianie, jak już pisałem, pozostawiam na później
CP to zaraźliwa choroba, jak wysypka swędzi i piecze i chyba ciężko znaleźć odpowiednie lekarstwo. Stąd dochodzę do wniosku że każdy zainfekowany zaczyna powiększać miejsce w swoich szafach
Pora odpowiedzieć na ostatnie pytanie, dlaczego Scout .45
Bezpośrednią winę ponosi kolega "rusznik", który wytłumaczył, wskazał alternatywy wyboru pierwszego karabinu. A decyzję podjąłem dzięki "rusznikowi" sam Z drugiej strony, pomimo tylu estetycznych mankamentów, których nigdy nie spotkałem wśród moich pneumatycznych karabinków, czyż nie jest piękny?
Chciałem również bardzo podziękować kolegom, którzy w poniższym wątku starali się pomóc i kiedy już myślałem że coś wiem - zasiewali ziarenko niepokoju i niewiedzy Dziękuję Szaddam, Bready i Slaw29
LINK DO DYSKUSJI
Lufa o skręcie gwintu 1/48 pozwala strzelać zarówno z kul we flejtuchu jak i krótkich pocisków maxiball.
Karabin niezbyt ciężki ~3kg
Dlaczego Pedersoli a nie początkowy pomysł - tania Ardesa Kantucky .45 z gwintem 1/66 ? Jakość....ale po kolei
TROCHĘ DANYCH PRODUCENTA:
Kaliber: .45
Skok gwintu (mm): 1200 - 1:48
Ilość bruzd w gwincie: 8
Długość lufy (mm): 720
Waga (kg): 2,7
Zalecana kula: .445
Zalecany flejtuch (mm):0,25
Minimalna naważka prochu (grain/g): 28/1,81
Maksymalna naważka prochu (grain/g): 80/5,18
Zalecana Kulolejka: USA 307-445
1. Rozpakowanie: karabin zapakowany w pudełko z kartonu, zawinięty firmową taśmą klejącą.
2. Z boku pudełka - oznaczenie tego co znajduje się w środku
3. W pudełku umieszczony w wytłoczkach i z zabezpieczeniem końcówki lufy przez "klocek" ze styropianu, opatulony w foliowym worku, zapaćkany bliżej nie określonym smarowidłem konserwującym spoczywa sobie Scout. Oczywiście instrukcja też jest. Brak oczywiście naszego języka ojczystego, sama instrukcja bardzo ogólna i uniwersalna - czyli taka do wszystkiego
4. Po wyjęciu i przetarciu z "płynu" konserwującego - pierwszy zainteresowany - mój kot, Behemot, bardziej zainteresowany chyba pudełkiem niż karabinem
5. Stopka. Spasowanie z drewnem - trochę na sztukę, niezbyt dokładnie. Krawędzie stopki wykonanej z brązu - ciut nie doszlifowane, po przymiarce do karabinu w samej koszulce, na ramieniu pozostały mi dwie piękne rysy - trzeba będzie przeszlifować okucia.
6. Dolna część okucia stopki - naprawdę ostra - do poprawienia.
7. Kurek i mechanizm spustowy. Kominek i osłona kominka. Sam mechanizm działa płynnie, w instrukcji zawarte są informacje dotyczące regulacji mechanizmu spustowego - poza bezpieczeństwem, jedyna cenna dla mnie informacja jaką można znaleźć w instrukcji. Zastrzeżenia można mieć do samego wykończenia osłony kominka. Po jego odkręceniu widać w środku osłony ostre, mosiężne brzegi otworu na kominek, wywinięte do góry. W sumie jak się wierci, to można by było wygładzić powierzchnię...
8. Osłona kominka wykonana z blaszki, wytłoczenie, przewiercone, lekko wygładzone - brakuje dokładności i polerki. Na zewnątrz trochę lepiej, środek - tak sobie - wykonano na sztukę. Kurek - oksyda ogniowa, trochę wygląda mi to na odlew.
9.Osada, tu mam najwięcej uwag - na zdjęciu jest widoczna niedoróbka, nie wygładzone, niedomalowane i chyba ktoś w fabryce paluchami mokre dotykał.
10. Szczerbinka - montaż na jaskółczy ogon , blokowana od góry śrubką. Tutaj została odwrócona tył na przód. Celowy zabieg, dla mnie zbyt blisko oka, dlatego szczerbinka została odwrócona - teraz moje oko się nie męczy, widzę wyraźnie. Regulacja wysokości - przy pomocy klina z ząbkami. proste i skuteczne.
11. Osada i zamocowanie lufy w łożu. Mocowanie na piny. Pierwszy z prawej - to pin który "trzyma" lufę w łożu. Pozostałe dwa - mocują mosiężną tulejkę na pobojczyk do łoża. Żeby "odpiać" lufę od łoża, nie trzeba ich wybijać. Widoczne są skaleczenia po wbijaniu pinów na osadzie.
12. Dwa piny - przednie - trzymają tulejkę na pobojczyk. Aby oddzielić lufę od łoża, nie trzeba ich wybijać.
13. Ostatni pin. Utrzymuje mosiężny element scalający osadę z lufą. Pin wybijamy przy rozkładaniu karabinu. Na zdjęciu jest widoczny chyba największy feler wykończenia osady. Brak spasowania osady z mosiężnym zakończeniem.
Mucha - mocowanie na jaskółczy ogon. Wysoka, niezbyt gruba - bardzo dobrze zgrywa się ze szczeliną w szczerbince. Czasami proste rozwiązania dają najlepsze efekty
14. Druga strona medalu, czyli jak nie należy pasować mosiężnych elementów z drewnem osady.
15. Piny z drugiej strony. Mosiężny element, to oczywiście - odlew.
16. Piny i tulejka pobojczyka z drugiej strony
17. Zdjęcia 17, 18, 19 - ukazują trzy pozycje kurka. Kurek na kominku.
18. Pozycja bezpieczna kurka - z tej pozycji nie można zrzucić kurka, ani go zwolnić.
19. Kurek odwiedziony - w pozycji do oddania strzału. Na powyższych zdjęciach doskonale widać także brandkę i śrubę brandki. Śruba jest bardzo delikatna, bardzo trzeba uważać, nawet z dobrym, dopasowanym śrubokrętem, aby jej nie porysować przy odkręcaniu. Fabryka włożyła trochę siły w jej wkręcenie....
20. Spust i dwa języczki... spustowe To moje pierwsze doświadczenie ze spustem z przyspiesznikiem. Tu przydaje się instrukcja, w której poza schematem umieszczono opis regulacji - czyli manual co i do czego. Język przyspiesznika i język spustowy są szorstkie, wyglądają na wręcz filigranowe. Sam przyspiesznik wymaga trochę siły w palcu, natomiast spust - dla mnie rewelacja. Przyzwyczajony przez lata do pierwszej i drugiej drogi spustu - tutaj traktuję język przyspiesznika jako pierwszą drogę , natomiast sam język spustowy - jako drugą drogę. Na języku spustowym wyczuwamy lekki opór, jego przełamanie powoduje zwolnienie kurka - i wystrzał. Brak jest jakiegokolwiek luzu ( pierwszej drogi). Trzeba się do tego przyzwyczaić i uważać. Po napięciu przyspiesznika - nie trzymamy palca na języku spustowym, palec kładziemy bezpośrednio przed oddaniem strzału.
21. Pobojczyk - czyli patyczek z dwiema mosiężnymi końcówkami pociągnięty bejcą. Warto zaolejować troszkę.
22. Koniec lufy i korona. Widoczne ślady po cięciu. Lufa z metra cięta, wypadało by wyszlifować.
23. Na zdjęciu widać dokładnie ślady po cięciu lufy. Korona jest fabryczna.
24. Ostatni rzut oka na koniec lufy - pobojczyk wyciągnięty.
25. Pobojczyk jest kilka centymetrów dłuższy niż sama lufa.
26. Zakończenie pobojczyka z gwintem (5) - można wkręcić np. końcówkę pobojczyka typu JAG.
27. Chwyt pobojczyka.
Pora odpowiedzieć na pytanie dlaczego Pedersoli i dlaczego Scout .45. Miała być jakość, nie jest to topowy karabinek firmy, lecz mimo to trochę zawiodłem się wykończeniem. Nie będę gdybał, czy gdybym kupował za granicą ten sam karabin - sprzęt byłby lepiej wykonany. Z drugiej strony - jest to mój pierwszy karabin CP. Ma strzelać i służyć do nauki. Jest uniwersalny. Nauczę się strzelać kula-flejtuch i lekki pocisk. Napisałem strzelać, bo najpierw w CP trzeba nauczyć się obsługi i strzelania, a trafianie to już inna historia
Karabin zakupiłem w Saguaro, polecono mi kule .440 i flejtuch do tego 0,42 - łatwiejsze ładowanie. Trochę żałuję, że nie doczytałem i nie dopytałem, producent zaleca kule .445 i flejtuch 0,25 - i teraz już wiem że tak powinno być. Kule i flejtuchy nie zmarnują się, posłużą do nauki ładowania, strzelania - czyli zapoznania się z bronią. Trafianie, jak już pisałem, pozostawiam na później
CP to zaraźliwa choroba, jak wysypka swędzi i piecze i chyba ciężko znaleźć odpowiednie lekarstwo. Stąd dochodzę do wniosku że każdy zainfekowany zaczyna powiększać miejsce w swoich szafach
Pora odpowiedzieć na ostatnie pytanie, dlaczego Scout .45
Bezpośrednią winę ponosi kolega "rusznik", który wytłumaczył, wskazał alternatywy wyboru pierwszego karabinu. A decyzję podjąłem dzięki "rusznikowi" sam Z drugiej strony, pomimo tylu estetycznych mankamentów, których nigdy nie spotkałem wśród moich pneumatycznych karabinków, czyż nie jest piękny?
Chciałem również bardzo podziękować kolegom, którzy w poniższym wątku starali się pomóc i kiedy już myślałem że coś wiem - zasiewali ziarenko niepokoju i niewiedzy Dziękuję Szaddam, Bready i Slaw29
LINK DO DYSKUSJI